czwartek, 30 lipca 2009

Przepis na... #8 czyli "Call me Franek"

W art-piaskownicy użyć kazali:
- koloru czarnego i białego
- motyw koci
- gazeta
- tusz.
I wyszło mi coś poniższego.



Nasz domowy oblubieniec. Franek trafił do nas przypadkiem (a może właśnie nie...). Coś płakało na klatce. Otworzyłam drzwi, a na wycieraczce siedział ON. Malutki, chudziutki, chlipiący. Okaz nieszczęścia. A teraz to kawał kociska!

2 komentarze: