środa, 11 sierpnia 2010

Schultüte

Moja Tosia chodzi już do szkoły!!! Tak, tak - w połowie wakacji. I do tego w wieku 6 lat.
Takie to zwyczaje panują na ziemiach niemieckich. No i zgodnie z tutejszą tradycją trza było przygotować "szultitę" pełną niespodzianek.
Bardzo spodobała mi się owa tradycja, bo wymyślanie, a potem krojenie, klejenie, malowanie toż to sama przyjemność. Oczywiście ową "szultitę" kleiłam i malowałam w totalnej konspiracji.
Dzieciak więc nie może się doczekać, nie śpi po nocach.
Oczywiście można takową "szultitę" zakupić w sklepie. Gotową z obrazkami z popularnych kreskówek (fuj!). Ambitniejsi rodzice sami wykonują i ja do takowych się osobiście zaliczyłam.

A oto efekt konspiry:














2 komentarze:

  1. Ależ to duże i jaka śliczna córa! A cóż to takiego jest ta 'szultita'? ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Śląsku też każdy pierwszoklasista ma swoją tytę wypełnioną słodkościami. Twoja prezentuje się wspaniale! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń