Moja Tosia chodzi już do szkoły!!! Tak, tak - w połowie wakacji. I do tego w wieku 6 lat.
Takie to zwyczaje panują na ziemiach niemieckich. No i zgodnie z tutejszą tradycją trza było przygotować "szultitę" pełną niespodzianek.
Bardzo spodobała mi się owa tradycja, bo wymyślanie, a potem krojenie, klejenie, malowanie toż to sama przyjemność. Oczywiście ową "szultitę" kleiłam i malowałam w totalnej konspiracji.
Dzieciak więc nie może się doczekać, nie śpi po nocach.
Oczywiście można takową "szultitę" zakupić w sklepie. Gotową z obrazkami z popularnych kreskówek (fuj!). Ambitniejsi rodzice sami wykonują i ja do takowych się osobiście zaliczyłam.
A oto efekt konspiry:
Ależ to duże i jaka śliczna córa! A cóż to takiego jest ta 'szultita'? ;))
OdpowiedzUsuńNa Śląsku też każdy pierwszoklasista ma swoją tytę wypełnioną słodkościami. Twoja prezentuje się wspaniale! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń